Ach ta Warszawa. Kolejny wyjazd zaliczony do tych udanych, mimo małych niedopowiedzeń etc. Oczywiście wszyscy najlepiej bawili podczas jazdy autokarem, muzea były nudne, jedno nawet dość przerażające. Ubolewałyśmy tylko z dziewczynami nad tym, iż w Arkadii spędziliśmy absolutne minimum, no karygodne zachowanie organizatorów, hahaha. Nie byłabym sobą gdybym nie narozrabiała :3 Sałata się posypała, tyle powiem. Co do spektaklu to pierwszą część przegadałam z Martą, druga już była ciekawsza. Choć głównej roli nie grał Małaszyński, było całkiem ok. Być może wkrótce znów pojawimy się w Warszawie. Niżej krótka fotorelacja, tak jak obiecałam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.